Swiadomosc

Swiadomosc...

Autor: niesmiertelny, ilość wątków: 3


Lektura tekstu ks. R.J. Woźniaka skłoniła mnie do kilkua href="http://edstke.com" rjeelksfi/a. Chciałbym się odnieść do trzech fragmentf3w. Są one następujące:1. tolerancja nie jest w stanie ostatecznie uzasadnić wartości rf3żnic i wyeliminować konfliktf3w ;2. problem rf3wnowagi między tożsamością a rf3żnicą Taka rf3wnowaga stanowi samo centrum dogmatu trynitarnego. Ten zaś jest uznawany za społecznie modelowy: Trf3jca świeta stanowi doskonały paradygmat społeczeństwa opartego na wzajemnych relacjach, w ktf3rych jednostka rozumie siebie poprzez wspf3lnotę i na odwrf3t ;3. argument za tym, że pytanie o materię nie może zostać ograniczone jedynie do pytania empirycznego .Ad 1. Niejasne jest, co to może być ostateczne uzasadnienie wartości rf3żnic, z ktf3rym (jak rozumiem) miałoby się wiązać wyeliminowanie konfliktf3w (zaznaczam, że ten związek traktuję jako własne domniemanie, nie jako sugestię zawartą w tekście, bo może on być rf3żnie interpretowany). Promowanie w społeczeństwie tolerancji i wszystkie kampanie mające nas uczynić tolerancyjnymi biorą się z rozstrzygnięcia teoretycznego, zgodnie z ktf3rym nie istnieje ostateczne uzasadnienie . Dlatego na płaszczyźnie społecznej nie można promować etyki maksymalistycznej (np. chrześcijańskiej), a jedynie przyjmować (np. w aksjologii prawa) minimalistyczne zasady etyczne. Taki dogmat przyjęty jest powszechnie. Argument za nim podawany sprowadza się do tego, że preferencja maksymalizmu zawsze prowadzi do prf3b narzucania słuszności jednych innym. Paradoks tego podejścia jest oczywisty: dyktatura mniejszości. Stwierdza się: mniejszość musi być w demokracji uwzględniana, bo inaczej będzie uciskana przez większość. Zarazem nie ma mechanizmu, ktf3ry ograniczałby ekspansję mniejszości. Stan rf3wnowagi jest w tym względzie nieosiągalny. Ale ponieważ zarf3wno minimum, jak i maksimum aksjologiczne (i każde w ogf3le) jest tak samo nieuzasadnione, to trzeba się trzymać minimum. Jeśli ktoś ma ambicje maksymalistyczne, to może je realizować, ale prywatnie i o własnych siłach. Tolerancja ma służyć zachowaniu tylko minimum i to jest jej ostateczne uzasadnienie wobec braku jakichkolwiek uzasadnień ostatecznych. Oczywiście nie ma też mowy o wyeliminowaniu konfliktf3w, ale tylko o ich sztucznej! redukcji. Nie jest wszak ważne, czy redukcja jest sztuczna, czy naturalna (?). Chodzi tylko o to, żeby jakaś była.Oczywiście powstaje pytanie, jak w takich warunkach dogmatycznego indywidualizmu zachować względną jedność społeczną, o ideale obywatela już nie wspominając. Rozwiązanie jest proste: na miejsce absolutu musi wejść państwo. Jesteś najpierw obywatelem, a potem dopiero np. maksymalistą etycznym dowolnej denominacji. Masz oddawać cześć Geniuszowi Cezara, ze wszystkimi tego konsekwencjami, ktf3rych nie trzeba tu powtarzać.Ad. 2. Tak dochodzimy do kwestii rekonstrukcji trynitarnej matrycy społecznej . Nie rozumiem, dlaczego rekonstrukcji , a nie konstrukcji ? Czy istniało kiedykolwiek empirycznie dane społeczeństwo, ktf3re funkcjonowało na zasadach rf3wnowagi między tożsamością (jednością) a rf3żnicą, zgodnie z tą matrycą? Tylko pod warunkiem jego wskazania można uznać, że słowo rekonstrukcja jest poprawnie użyte. Jeśli takie empirycznie dane społeczeństwo nie istniało (i nikt się tego nie domaga, mf3wiąc o rekonstrukcji ), to znaczy, że trynitarną matrycę traktuje się w tym postulacie tak, jak prawdę traktują epistemologiczni absolutyści tzn. jako ideał, do ktf3rego się zmierza w nieskończonym procesie. Wątpliwość, jaką w tym względzie można zgłosić jest następująca: także np. pragmatyści albo zwolennicy subwersywnego podejścia do obecnie istniejącego społeczeństwa wskazują na taki ideał. Rorty i Foucault (np.) zgodnie mf3wią o pewnej chwili , ledwo dającym się pomyśleć społeczeństwie zrf3żnicowanym, w ktf3rym zrf3żnicowanie stanowi osobliwą zasadę jedności. Wydaje mi się, że chrześcijanie wierzą podobnie. Rf3żnimy się tylko w jednym: w odpowiedzi na pytanie, kto nam (ludziom) da ten ideał? My sami, w pokoleniu przyszłych, lepszych nas mf3wią ateiści. Bf3g mf3wią chrześcijanie. Tęsknimy za tym samym. Na poziomie tęsknoty jest zasada jedności. Co więcej, jeśli mf3wiąc Bf3g chrześcijanie mają na myśli przyszłych lepszych nas , to mf3wimy właściwie to samo. A chrześcijanie mają także na myśli owych przyszłych lepszych nas . Przy czym dodają, że sytuacja, ktf3rą mają na myśli mf3wiąc o elemencie Boskim albo o łasce, jest podobna do aktu zrozumienia. Można go rozmaicie opisywać (neurofizjologicznie, psychologicznie etc). Ale można też zauważyć jedno: że chociaż jest w nim miejsce na wysiłek własny, nasz, to zrozumienie ( a więc to tak!! ) przychodzi w doświadczeniu spoza naszego wysiłku, jest czymś dodanym, zewnętrznym, ale nie obcym, narzuconym czy wymuszonym. Coś podobnego dzieje się, gdy rozważamy realizację każdego ideału, w tym społecznego.Ad. 3. Ograniczenie pytania do poziomu empirycznego prowadzi do pewnego paradoksu. Rozważmy następujący przypadek. Materialiści twierdzą, że wszystko, co istnieje, jest zbudowane z materii i do niej się sprowadza w wyjaśnianiu. Weźmy zatem pod uwagę najprostszy atom wodoru. Składa się on z jądra atomowego, w ktf3rym wyrf3żnić można proton (posiadający ładunek elektryczny dodatni) i neutron (posiadający masę, elektrycznie neutralny). Na jednej powłoce walencyjnej, znacznie oddalonej od jądra, krąży jeden elektron posiadający ujemny ładunek elektryczny. Pomiędzy elektronem a jądrem występuje oddziaływanie. Przy czym między jądrem a elektronem jest prf3żnia. Żeby zobaczyć proporcje oddalenia jądra od elektronu walencyjnego, powiększamy teraz atom tak, by jądro miało wielkość głf3wki od szpilki. Okazuje się, że przy takim powiększeniu elektron walencyjny krąży po powłoce oddalonej od jądra na taką odległość, jak oddalony jest księżyc od ziemi (lub słońce od ziemi, nie pamiętam w tej chwili dokładnej proporcji).Czego zatem jest w materii najwięcej? Jak widać, najwięcej jest prf3żni. Skoro, zdaniem materialistf3w, wszystko składa się tylko z materii, a w atomie najwięcej jest prf3żni, to stanowisko materialistyczne oznacza, że świat złożony jest w przeważającej mierze z prf3żni. Czy wniosek ma być taki, że prf3żnia organizuje sama siebie? Oczywiście taki wniosek jest sprzeczny z definicją prf3żni.Ten argument o niczym nie przesądza. Daje jednak do myślenia w spawie ostatecznych , uproszczonych wyjaśnień, takich jak wyjaśnienia materialistyczne.

Dodano dnia:2013-12-27 04:14:30, przez:


Z wielkim zaaeieresowintnm przeczytałem artykuł w Śledziu o Twoich zmaganiach z wydaniem pierwszej książki. Przypomniał mi moje boje z wydawnictwami, liczne wyjazdy na umf3wione rozmowy, ktf3re były toczone w stylu jak pozbyć się natręta . Aż wreszcie sukces. W roku 1999 jedno z warszawskich wydawnictw zdecydowało się zaryzykować nakładem 3 tysiący egzemplarzy. Dzisiaj mam na swoim koncie 6 książek wydanych przez 4 wydawcf3w, z ktf3rych dwie miały dodruki i dwie zostały przetłumaczone na języki angielski i niemiecki. Nigdy się nie poddawaj. Rf3b swoje z wielką konsekwencją, to przyjdzie czas na plony. A Twoją pierwszą książkę kupię. Serdecznie pozdrawiam.

Dodano dnia:2013-12-26 15:25:02, przez:


niesmiertelny

Ranking: 2277pkt.

Otwierajac sie na impulsy jestemy bardziej swiadomi wlasnego jestestwa i to nas wowczas umacnia i sajemy sie silniejsi umyslowo cdn....

Dodano dnia:2012-06-13 18:26:48, przez:

Dodaj nowy wątek

Wpisz wartość z obrazka


Stronę www.energiaumyslu.com wykonała firma

Emotyw Studio™
Profesjonalne strony www

Trwa wczytywanie strony internetowej. Czekaj...